Nowe, złe informacje nt koronawirusa. Są również inne, pozytywne

    

Naukowcy nie próżnują, badają wirusa, który już zaatakował ludzi, a więc wykorzystują do badań “materiał ludzki”, pobierają zatem próbki od osób, które zmarły

Badania wykazują, że wirus atakuje system nerwowy. Atakuje rdzeń przedłużony. Ośrodek zawiadywania wszystkimi automatycznymi funkcjami organizmu: oddychaniem, biciem serca i wieloma innymi.
Wirus zabija komórki nerwowe, które się nie odradzają. Jak wirus wdziera się do mózgu i rdzenia przedłużonego? Przez nerw węchowy.
Utrata smaku i węchu może świadczyć o tym, że wirus atakuje właśnie system nerwowy.

Naukowiec z uniwersytetu w Chinach wykonał badania, z których wynika, że wirus może zaatakować nerwy w rdzeniu przedłużonym, czyli części pnia mózgu, gdzie jest “centrum dowodzenia” płuc i serca. Niszczy komórki nerwowe. Wirus dostaje się do mózgu poprzez krew, ale jak wykazały badania, częściej poprzez nerw węchowy.

Mówi się otwarcie o tym, że ten wirus wyszedł jednak z laboratorium, na ponad 90%, nikt tego nie potwierdzi, ale takie są szacowania.
Wirus atakuje także układ odpornościowy i opóźnia jego reakcje, co daje mu przewagę we wczesnym stadium choroby. Powstrzymuje działanie interferonów, które są odpowiedzialne za przekazywanie informacji o infekcji i uruchamianie naszych mechanizmów odpornościowych, obronnych. Wiadomo już, że został wyposażony w taką drogę przenikania, aby atakować człowieka. Nie wiadomo, czy po okresie reemisji, ustąpienia objawów chorobowych nie zaatakuje po raz kolejny, tak dzieje się w przypadku malarii. Tego jeszcze nie zbadano.

Koronawirus może przebywać w organiźmie i wciąż się namnażać. Może po jakimś czasie jednak dostać się do rdzenia przedłużonego i dokonać tam spustoszeń. Układ nerwowy się nie zregeneruje. Właśnie ta informacja jest kluczowa i nie nastraja optymizmem. To może oznaczać, iż po zbadaniu testem mamy wynik negatywny, ale wirus i tak “czeka”, być może jest go dużo mniej, co gorsza nosiciel wciąż roznosi i zakaża otoczenie… Potwierdza to najnowszy wpis na rfm24:

Ale niektórzy mieszkańcy Wuhan, którzy wcześniej uzyskali dodatni wynik testu, a następnie wyzdrowieli, po raz drugi wykazują dodatni wynik testu na obecność wirusa. Na podstawie danych z kilku miejsc kwarantanny w mieście, w których przebywają pacjenci do dalszej obserwacji po wypisie ze szpitali, około 5-10 proc. pacjentów, u których stwierdzono wcześniej stwierdzono powrót do zdrowia, ponownie uzyskało wynik pozytywny.

Niektórzy z tych, którzy ponownie uzyskali wynik pozytywny, wydają się być bezobjawowymi nosicielami. Te obserwacje sugerują, że pandemia w Wuhan wcale nie jest bliska opanowania, jak dotychczas sądzono.”

Potwierdzona jest informacja, że w jednej sieci komórkowej w Chinach ubyło 7,8 mln, w drugiej 5,6 mln abonentów.
Chiny fałszują dane co do ilości zgonów. Komunistyczna partia Chin do 21 stycznia tamowała informacje o epidemii, która de facto zaczęła się w listopadzie. Chiny powinny natychmiast poinformować WHO. Kilku lekarzy próbowało to zrobić. Kilku zachorowało i umarło, inni przepadli bez wieści.

Jest jednak dobra wiadomość. Picie tonicu, który zawiera chininę może pomóc. To dzięki niej żołnierze angielscy nie zapadali na malarię i inne choroby. Nie pozwala aktywować się wirusowi w pęcherzyku który tworzy się z receptorem ACE2. Chinina podnosi ph komórki, zakwasza ją. Blokuje wnikanie wirusów do jąder komórek.
Co to jest chinina? Chinina jest substancją pochodzenia naturalnego. Pozyskuje się ją z kory wiecznie zielonego drzewa – chinowca. Jest alkaloidem (podobnie jak kofeina) o gorzkim smaku. Substancja działa porażająco na enzymy oksydoredukcyjne, a to oznacza, że hamuje czynności życiowe komórek roślinnych i zwierzęcych. I te właśnie właściwości wykorzystywane są do leczenia. Substancja zwalcza pierwotniaki z rodzaju Plasmodium tak skutecznie, że do tej pory, pomimo wielu dostępnych leków antymalarycznych, nadal się ją wykorzystuje w charakterze leku podstawowego.
Należy zatem spożywać tonic z rozmysłem.

Naukowcy radzą ponadto, aby korzystać z sauny. Podnosi się poziom monacytów, co skutkuje większą odpornością.
Zaleca się także długi sen, min. 8 godzin dziennie, organizm produkuje wówczas więcej substancji odpornościowych.

Francuski mikrobiolog Didier Raoult był atakowany hejtem, ale okazało się, że osiąga niesamowite rezultaty w leczeniu zakażonych koronawirusem. Stosuje lek podobny składem do chininy.
Artykuł

https://www.politico.com/news/2020/03/30/in-france-controversial-doctor-stirs-coronavirus-debate-156889


ZOBACZ RÓWNIEŻ: